Moje małe cacko...:)))
A dokladniej przejście z salonu do kuchni.Pomalutku musiał i za to mężuś sie zabrać.Nie obyło się oczywiście bez stęków i jęków,od czego to zacząć,czym to robić itd ale ja i tak byłam spokojna bo kto jak kto ale moja osobista " ZŁOTA RĄCZKA" z wszystkim świetnie sobie poradzi.
A oto pare fotek.







Początki TYNKOWANIA KUCHNI.



POZDRAWIAM WSZYSTKICH BUDUJĄCYCH.![]()



































Komentarze